Morsowanie hartuje ciało i charakter

Olsztyński klub „Kąpiących się zimą” przyciąga coraz więcej osób. Najstarszą morsującą osobą w klubie jest 81-letnia olsztynianka. Morsowanie to sposób na bardziej aktywne życie.

— Morsowanie hartuje ciało, ale jednocześnie wzmacnia odporność psychiczną— uważa prezes klubu – Janusz Moszczyński. — To sposób na utrzymanie organizmu w zdrowiu, ale też spędzanie czasu wśród ludzi z podobną pasją, co integruje i dodaje sił w codzienności.

Prezes „Kąpiących się Zimą” podkreśla, że dobrze, jeśli osoby, które chcą morsować, wcześniej były aktywne i uprawiały jakikolwiek sport, czy to nordic walking czy też bieganie, jazdę na rowerze. Przed wejściem do lodowatej wody warto też skonsultować się z lekarzem, czy nie ma żadnych przeciwwskazań do tej aktywności.

— Ważne, żeby ułożyć sobie w głowie, czy jesteśmy gotowi na morsowanie. Czasem warto najpierw poobserwować, przygotować się, by zbyt szybko nie stracić zapału – dodaje prezes.

Aktywność związana z lodowatymi kąpielami zmienia się na przestrzeni lat.

— Widać zmiany klimatu, bo z roku na rok jest coraz cieplej. Dziś w grudniu, styczniu, lutym możemy morsować w lodowatej wodzie, choć nie jest to już tak, jak było 20 lat temu — mówi prezes „Kąpiących się Zimą”.

Jak wspomina, grudzień czy styczeń były przed laty dużo zimniejszymi miesiącami.

— Zmienia się klimat. Jednak my już tradycyjnie zaczynamy sezon w pierwszą niedzielę października — stwierdza. — Mrozu dziś  jest jak na lekarstwo. Czasem zdarzają się tygodnie na minusie, a przecież morsowanie zimą ma niepowtarzalny klimat. Łączy się z rąbaniem przerębli i wchodzeniem do naprawdę lodowatej wody. A taką można nazwać już wodę o temperaturze pięciu stopni Celsjusza i poniżej. Przy obecnych warunkach temperatura wody w jeziorze ma około dwa stopnie. Dziś, patrząc na moje 20-letnie doświadczenie, widzę, że sezon morsowy znacznie się skraca.

Zapytaliśmy się więc, jakie są idealne warunki do morsowania.

— To takie, kiedy na zewnątrz mamy około pięciu stopni na minusie, jest słonecznie i zimowa aura, czyli śnieg, lód. Taka sceneria jest ostatnio rzadkością — mówi Janusz Moszczyński.

Do olsztyńskiego klubu „Kąpiący się Zimą” dołącza coraz więcej osób, młodych, ale także mieszkańcy, którzy przeszli na emeryturę i kiedy mają więcej czasu odnajdują pasję do aktywności.

— To krok w dobrą stronę — ocenia petycję Janusz Moszczyński, prezes klubu Kąpiący się Zimą – Jak mogę zaobserwować, jest też więcej klubów. Wiele osób spotyka się indywidualnie w grupach. Jedna z uczestniczek naszego morsowania – ma 81 lat. Ma świetną kondycję, figurę i każdy z nas chciałby w przyszłości tak wyglądać i się czuć.

Janusz Moszczyński zauważa również, że jest więcej pasjonatek morsowania, czyli kobiet, w bardzo różnym wieku. Zimą kąpią się też dzieci.

Jak podkreśla prezes, wszystko trzeba robić z głową. Tak jest też z morsowaniem. Są zasady, których trzeba się trzymać. Przede wszystkim bezpieczeństwo, czyli odpowiednie przygotowanie kondycyjne, rozgrzewka przed wejściem do wody oraz ratownicy. To wszystko zapewnia klub „Kąpiący się zimą”. Spotykają się co niedzielę w samo południe na plaży miejskiej CRS Ukiel. Na morsy czekają przebieralnie i ciepła herbata. Jeśli jeszcze nie jesteście gotowi, by zanurzyć się w lodowatej wodzie, możecie pokibicować.

Zdjęcia ze spotkań organizowanych przez klub Kąpiący się Zimą na CRS Ukiel sektor nr2 w Olsztynie. Wejście do wody w sezonie morsowym od października do końca kwietnia w każdą niedzielę o 12.00. Zdjęcia z archiwum klubu.